Amerykanie mają swojego Dr House'a a my mieliśmy Aspiranta Stępnia. Marek Walczewski świetnie odegrał postać z patologicznie autodestrukcyjnym dystansem i pogardą do rzeczywistości, jaką mają w sobie niektóre osoby niepełnosprawne. Jego alkoholizm, skłonności do Hazardu, kłótnie z żoną i wiśnia z tortu jaką było przebranie się za "Brzytwiarza", ale nie ma co się w sumie dziwić temu, że Stępień miał wyje**** na rzeczywiśtość aż w takim stopniu skoro jednego dnia jest się najlepszym policjantem w wydziale zabójstw a następnego dnia wykopują cię na jakieś zadupie, abyś tam zgnił czekają na okres emerytury https://www.youtube.com/watch?v=iKcrlGWNyPU