Mimo klapy finansowej w amerykanskim box office wybralem sie do kina na The Island i stwierdzam, ze od czasu The Rock to najlepszy film Michaela Baya, specjalisty od kina rozrywkowego. Mozna mu zarzucic wiele wtornosci, ale jednak tak znakomtego kina akcji jeszcze w tym roku na ekranach nie bylo. Najwiekszym atutem jest tutaj bez watpienia obsada. Kazda postac jest trafnie obsadzona, a moim faworytem jest Steve Buscemi. Film przez prawie caly czas trzyma w napieciu. Jesli ktos lubi Minority Report, I Robot, czy AI niech koniecznie obejrzy The Island.
To ja juz nie wiem
Jesli jest taki dobry to dlaczego w amerykanskim boks-ofisie wypadl tak slabo? Czyzby Amerykanie poraz kolejny udowodnili ze nie trawia ambitnych filmow?