[spoilery] Kiedy dowiadujemy co to jest ta cała wyspa, film staje się zwykłym kinem akcji z bardzo pruderyjną sceną miłosną. Ilość nieprawdopodobieństw też przekracza średnią krajową, zwłaszcza to że dwoje klonów "na poziomie piętnastolatka" jest w stanie wodzić za nos oddział Delta Force. Jak ktoś napisał parenaście tematów temu - Chuck Norris by ich lepiej wytrenował. Nieźle zagrali MacGregor - i to dwie role - i Bean.
Zgadzam się. Wszystko staje się jasne już mniej więcej po 30'. Kilkanaście minut później dowiadujemy się już wszystkiego.
Jestem fanem książek Zajdla (to taki pan, Polak, który pisał fenomenalne książki SF w których to najczęściej tworzył dokładne obrazy futurystycznych społeczności ultra totalitarnych). Ten film jednak nawet namiastką jego twórczości bym nie nazwał.
3/10
PS
A co do aktorów to warta uwagi jedyna rola Busceniego.