Praktycznie każda komedia romantyczna zawiera scenę, gag, który mnie po prostu żenuje. I zastanawiam się, że na cały sztab ludzi nikt nie powiedział reżyserowi: ,,Słuchaj, to tandetne i banalne. Nie róbmy tego". Przykłady:
- mały kitajec robiący foty swego penisa i pokazujący je dziewczynom.
- koleżanka Emmy, która patrzy na jej życie i wzdycha:,, A ja mam tylko wibrator..."
- klasyczna żenada w postaci nie spojrzenia na telefon i odebrania - okazuje się wtedy, że dzwoni ktoś inny, niż bohater zakładał! Rozumiecie, taki gag pomyłkowy! Wcale nie było go w Bridget Jones!
- charakterystyczne ohydne ,,plumkanie" - bo nie wiem, jak inaczej nazwać tę muzykę, która pojawia się nagminnie w tego typu filmach na każdej szerokości geograficznej. Wiecie, o co mi chodzi? I zwiastuje jakiś szałowy gag - w sex Story była to scena z ojcem, który przedawkował jakiś syrop. Boki zerwane.
Jak sobie z tym radzicie?
Zadaję sobie podobne pytanie i dochodzę do 2 możliwych rozwiązań:
a) Reżyser jest po prostu prostakiem i robi film, z prostackim humorem, bo myśli, że jest śmieszny
b) Wie, że to co robi jest głupie, ale wie też, że to się sprzeda. Niestety jak widać ma rację... Kiedyś film i muzyka ciągnęła masy do swojego wysublimowanego poziomu. Teraz jest odwrotnie :(
W każdym razie mam czasem wrażenie, że żyję na jakiejś intelektualnej wyspie skoro ludzie w okół mnie się na to łapią i taki chłam jest nam stale serwowany...
No dobra, opcja 2 jest bardziej prawdopodobna. Lecz to nie tłumaczy, że tyle tych filmów trzaskają i to z jednego wzorca. Twórcy muszą zdawać sobie sprawę z poziomu owych filmów, ale skoro ludzie chodzą, to co bądą coś zmieniać.
Nie wiem, może faktycznie jest ta intelektualna wyspa, ale nie chcę też pisać z pozycji tego lepszego, który lubi kino tzw. artystyczne, a na zwykły mainstream nie patrzy
Żartować można ze wszystkiego, ale trza umieć. Choćby tka, jak Allen. (Wszystko, co chcelibyście... no i wiele jego filmów.)
Podobno bardzo wiele filmów pisanych jest według książki "Uratuj kota, czyli ostatnia książka o scenopisarstwie jakiej kiedykolwiek będziesz potrzebować” Blake’a Snydera ("Save The Cat Goes to the Movies"), gdzie napisany jest wzór co ma się znajdować w filmie, żeby się sprzedawał dobrze. Smutne.
Sam mam w domu jeden poradnik scenopisarstwa, praktycznie cały kurs od podstaw, lecz tam nieco hamują się w kwestii owej smutnej prawdy - raczej nie piszą o kwestiach promocji i sprzedaży, bardziej idą w prawdziwy warsztat. Ale rację Ci przyznaję - tak to dziś wygląda, kasa, kasa. Z chęcią sprawdzę ksiązkę, o której piszesz, o ile jest dostępna na gryzoniu czy cuś.
Postaram się!
Mam problem z teatrem. Tzn. - coś tam cenię, coś lubię, lecz od zawsze kino przemawiało do mnie bardziej. teatr jest elitarny - już od początku młody człowiek wzrasta z takim podejściem. Chodzi mi o wycieczki szkolne na spektakle, które w żaden sposób nie są atrakcyjne. I dzieciak się zraża, tym bardziej, kiedy odkryje, jak atrakcyjne jest kino, a nawet literatura - oczywiście przeznaczona dla odbiorcy w tym wieku.
Ze mną tak było. Lata mijały, coraz bardziej angażowałem się w kino i literaturę. Dziś, jako już świadomy człowiek bywam w teatrze - około - raz na rok. I dalej przedstawienia do mnie nie trafiają.
Z czym mam problem? Z ,,teatralnością". Co oznacza przymiotnik teatralny? Coś dotyczącego teatru, to po pierwsze, po drugie zaś - coś sztucznego, przesadzonego, patetycznego. I tak odbieram teatr. Gra aktorska (mimika i gestykulacja, zwłaszcza musicali, doprowadza mnie do szału),scenografia, reżyseria - to wszystko dla mnie strasznie sztuczne, niejako wymuszające katharsis.
Brzmię jak ignorant, ale nie chcę też popadać w zawiłą wypowiedź. Nie wiem, może za rzadko chodzę, może za mało się interesuje, lecz co poradzę? Wolę kino, gry wideo, literaturę - dramaty czytać lubię, ale nie chcę ich oglądać w teatrze.
Z drugiej strony granie na żywo na scenie jest o wiele bardziej wymagające. Jak teraz w tym myślę to faktycznie granie na scenie zawiera w sobie jakąś manierę odróżniającą ją od kina, ale mi ona nie przeszkadza. Według mnie teatr jest bardziej ekspresyjny od kina i sam się broni przed skrajnym kiczem (wszak aktorzy sceniczni natychmiast spotykają się z reakcją publiczności).
W każdym razie byłbym w stanie zgodzić się Tobą po za jednym punktem: nienawidzę czytać sztuk. Nawet trudna literatura przychodzi mi łatwiej niż dramat. Papier pozbawia go według mnie emocji, czyni go po porostu nudnym i choć również bardzo rzadko bywam w teatrze to zawsze wizyta w nim była nieporównywalnie większą przyjemnością.
No z tym, że dramaty trudno się czyta się zgadzam. Żeby jakoś przebrnąć trzeba czytać na głos i modulować ton głosu. Raz piszczysz jak Ofelia innym razem czytasz basem jako Hamlet.
laxman ma dużo racji, nie wiem, co Ty sądzisz na ten temat, ale ja to odbieram podobnie. Jak dla mnie, choć to moa prywatna opinia kino jest wyżej w hierarchii niż teatr.
Teatr z zasady jest teatralny... :) Teatr to forma. Coś co nazywamy prawdą sztuczności. Zaręczam Wam, że przy choćby 200-u osobowej widowni sztuka zagrana 1:1, w sposób filmowy, bez "sztuczności" uśpiłaby 50% publiczności. Nie dostrzeżesz z trzeciego rzędu detali mimiki. Aktor musi grać dla wszystkich dwunastu rzędów, weźmy to pod uwagę... :)
Cyt "a) Reżyser jest po prostu prostakiem i robi film, z prostackim humorem, bo myśli, że jest śmieszny"
Nie. Jest trochę inaczej. Otóż reżyser zakłada i to dość słusznie, że robi ten film dla prostaków, stąd wybiera takie prostackie rozwiązania.
co dobitnie świadczy o nim, że jest prostakiem. Więc stwierdzenie "a" było słuszne a ty sam wybrałeś odpowiednie potwierdzenie tezy.
Szalom
nie masz racji ten film się w ogóle nie sprzedał ale są ludzie którym zależy na tym aby wychowywać masy w takim gównainym klimacie i wmawiać, że ten szlam jest coś wart. To taj jak Boguś Linda kiedyś sam grał w szmirze dla mas a teraz narzeka, że masy to tpęaki. Każda rzecz się pogłębia jeśli się nie dba o kulturę to jej nie będzie.
Pamiętam jak ta Korwin-Piotrowska czy jak jej tam występowała w dennym programie o jakichś modelkach sama gwóno tworzyła ale jak jej osobiste gwóno zostało przekroczone przez kolejny program Tyszki i kogoś tam to zaczęła narzekać.
Prostaki i swołocz poziomu Korwin-Piotrowskiej tak mają uważają siebie za tworzących kulturę a tak naprawdę to dla ludzi kulturalnych szambo z mułem głębszym krateru na Księżycu.
Wybudować dom czy coś wspaniałego jak katedra w Hiszpanii jest niezwykle ciężko i trzeba poświęcić na to pokolenia ale zniszczyć jest niezwykle łatwo i wystarczy jedno pokolenie.
Mamy dobitny przykład jak Ruscy z Niemcami i żydami zniszczyli polską kulturę zasadniczo wystarczy wymordować jedno pokolenie i tylko odpowiednie geny ale przez kilka pokoleń może ten stan przywrócić.
Kulturę tworzy się za pomocą wielu pokoleń zniszczyć ja może swołocz w kilka lat.
Dzisiaj chyba jest rocznica wielkiego głodu na Ukrainie, tak to się właśnie robi komuchy i żydzi się na tym znają.
Nie inaczej jest w sztuce wystarczy nie dopuszczać ludzi kulturalnych do sztuki i masowo wypuszczać śmieci i tym syfem przyzwyczajać młodych do takiej śmieciowej kultury i tak to już leci.
Nie wiem, Markinie, co sadzić o Twej wypowiedzi.
Osobiście zgadzam się z |Tobą, że ku,lurę danego kraju łatwo zanieczyścić. Dlatego trzeba o nią dbać. Niemniej w kwestii owego dbania nie pakowałbym do przeciwników aż takim patriotycznym prochem.
Możliwe, że Amerykanie poprzez takie - ze zacytuję p ,,gówno" chcą nas pokonać, lecz w tym wlaśnie moc myslących ludzi,.by ich od tego powstrzymać
na wojnie zawsze wygrywa ten kto ma większe środki lub jest większym bandytą a w domu wygrywa ten kto lubi większy bałagan
Szczerze powiedziawszy nie dobudowywałbym do tego jakiejś teorii spiskowej. Jak dla mnie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o pieniądze. Gdzieś siedzi banda prezesów i trzepie kasę na tym, że motłoch ogląda chłam. Nic więcej.
coś w tym jest jednak zawsze przemyca się własne idee, tym bardziej jak ktoś ma pieniądze jak i łatwo zrobić przesyłkę poprzez film właśnie
"są ludzie którym zależy na tym aby wychowywać masy w takim gównainym klimacie i wmawiać, że ten szlam jest coś wart"
"wystarczy nie dopuszczać ludzi kulturalnych do sztuki i masowo wypuszczać śmieci i tym syfem przyzwyczajać młodych do takiej śmieciowej kultury i tak to już leci"
Cały wpis markina jest w tej dyskusji najbliższy prawdy, choćby dlatego, że od lat i ja to obserwuję, bo nie da się tego spostrzegawczemu człowiekowi nie dostrzec. Przy czym ci ludzie, którym zależy na demoralizacji młodego pokolenia to bynajmniej nie reżyserzy i scenarzyści, tylko wyższa liga Hollywoodu, decydenci, a ci pierwsi wyznając zasadę " pecunia non olet" chętnie przytulą trochę grosiwa i nakręcą cokolwiek. Widać to było wyraźnie w przypadku "Pasji" Gibsona, którą musiał sfinansować sobie sam, ponieważ właściciele hollywoodzkich wytwórni kategorycznie odmówi mu zasponsorowania jego przyszłego filmu uznając, że jest - jakże by inaczej - "antysemicki":-) Zresztą "nasz" Wojciech Smarzowski robi to samo i na polityczne zlecenia i pieniążki z państwowego PISF-u kręci antypolskie gnioty pokazujące Polaków jako półzwierzęta i antysemitów.
oczywiście potwierdzam też Twoje spostrzeżenia, była taka sytuacja kiedy PO odchodziło żona Komorowskiego została szefową właśnie chyba PISF któraś z instytucji zajmującej się promowaniem kultury za państwowe pieniądze ona osobiście miała decydować o ty na jaką sztukę pójdą nasze podatki. Komorowska to żydówka której zależy na ty aby w telewizji głośno i wyraźnie było powiedziane, że "najważniejszą kulturalną imprezą w Polsce są dni kultury żydowskiej" kto obserwuje TV ten wie, że na 1 i 2 TVP właśnie takie zdanie zawsze pada.
Kolejna sprawa to problem nieświadomego demoralizowania młodych i starszych jak robi to Karolina Korwin-Piotrowska pseudo intelektualistka która wydaje jakieś swołocze opinie językiem spod budki z piwem, następnie po latach dziwi się po obniżeniu kultury dyskusji, rozmowy i szacunku dla rozmówcy / drugiego człowieka, że ją zamieniają na młodszy model z jeszcze niższą kulturą i mocniej swołoczym językiem, ta sama Kur-Pier... następnie narzeka "jak to poziom kultury spada" no niestety dla mnie spada od dawna a Kur-Pier... była kolejną obniżającą poziom.
Ale te nieświadome chamy tego nie dostrzegają.
Kolejna u nas to Senyszyn tu jest dobre wideo
https://www.youtube.com/watch?v=CMvI63RRYjA
tutaj widać jak się propagatorzy nagle oburzają na kolejny etap seksualnej rewolucji czyli zoofilia etc... ciekawe, że tym wolnościowcom nie podobają się pisemka ze szkół.
https://www.youtube.com/watch?v=CMvI63RRYjA&feature=youtu.be&t=1120
Lobby żydowskie już wykupiły Disney no i widać jak zeszła na psy ta wspaniała wytwórnia. Chyba zaczęli od "Kowboje i Obcy" wystarczy się przyjrzeć temu "dziełu" i widać żydowską propagandę komunistyczny schemat doskonałości społeczeństwa czyli rabin naczelnym wodzem i wszyscy co się nie zgadzają do odstrzału. Tyle nawiązań do żydowskiej religii, że aż oczy bolą.
A Disney to wypuszcza dla dzieci i młodzieży do oglądania.
Co do Gibsona ma jaja ale może sobie na to pozwolić, stać go. W hollywood należy też wspomnieć o pedoiflii co też jest domeną żydów. W Hiszpanii w chyba XX czy XIX wieku nie będę strzelał ale u władzy była większość żydów co zrobili pierwsze od razu obniżyli wiek dopuszczalnego stosunku seksaulnego z dziećmi do chyba 14 czy 12 roku życia. Oburzenie nastąpiło w Hiszpanii ale świat tego nie usłyszał. Po zmianie lobby, rządzący już nie żydzi przywrócili tam 16 czy 18 rok życia. To trwało około 4 lat.
Nikt nam nie zaoferuje / sprzeda innej kultury niż tę którą sam reprezentuje.
Bo po co robić dobrą komedię jeśli na nią pójdzie garstka skoro można zatrudnić Adama Sandlera i on zrobi komedię o sraniu, pierdzeniu, rzyganiu, bekaniu i o kiełbasie z mycką na czerepie i się sprzeda całej masie. Wystarczy wmówić, że sranie i pierdzenie jest śmieszne skoro rasa panów żydzi się z tego od wieków śmieją to znaczy, że jest to humor najwyższych lotów tylko głupi Polaczkowie o tym jeszcze nie wiedzą więc trzeba im tak napie... taką papkę, że w końcu łykną wszystko.
Najbardziej żenująca scena w tego typu filmach, to kiedy jedna z dziewczyn zesrała się, bo jadła za dużo puddingu w "seks w wielkim mieście"... Porażka, przez tą jedną głupią sytuację cały film spisałam na straty... -__-