Film dobry technicznie - aktorstwo,zdjęcia,scenografia,ale sama historia nie porywa widza.Ogląda się to bez większych emocji,los głównej bohaterki był mi obojętny - taka "lewicująca intelektualistka",która sypała się jak choinka po świętach - ruscy o takich mówili "pożyteczni idioci".Czy im w Holyłódż już brakuje ciekawszych historii do sfilmowania?Do tego film jest strasznie jednowymiarowy - prawie wszyscy biali to rasistowskie świnie,a czarne pantery to skauci i organizacja charytatywna dbająca o małe murzyniątka - jak można takie bzdury pokazywać?Na plus - moja ulubiona Kryśka w głównej roli,nieżle pokazana ta robota agentów oraz zdjęcia i scenografia.Podsumowując - zobaczyć można,ale szału nie ma.
Bo tak wyglądała wyśniona Ameryka czasów Hoovera. jedyni biali Amerykanie w tym filmie to agenci FBI, których zadaniem było walczyć z rosnącym ruchem Afroamerykanów i przeciwnikami wojny w Wietnamie.
Ciekawa historia, aczkolwiek tak jak wspomniałeś Czarne Pantery to nie były harcerzyki, walka o własne prawa i przeciwko dyskryminacji to jedno, ale pogarda dla białego człowieka, afirmacja czarnej potęgi, a także gromadzenie broni to była ciemna strona tej organizacji. Nie dziwię się, że FBI wszelkimi możliwymi sposobami próbowała zapanowac nad sytuacją, zwłaszcza ze do walki o prawa mniejszości rasowych włączyli się też biali przedstawiciele elit i świata artystycznego, którzy wizerunkowo i finansowo wspierali czarne pantery. Sam film ok, warsztatowo poprawny, montaż też dobry, nie ma się do czego przyczepić. Interesuje mnie smutny koniec historii tej aktorki Seberg i to jaki wpływ miały na to wydarzenia inwigilacji FBI w jej późniejszym życiu.