Film zaczął się mocnymi scenami, ale im dalej, tym było gorzej, po prostu "słabnął" z minuty na minutę. Oczekiwałam dobrego psychologicznego thrillera, a zwyczajnie się wynudziłam, wszystko było takie niepotrzebnie rozwleczone i jakieś takie na siłę.
Mimo uwielbienia dla tego typu gatunku, sympatii do Muskały i Simlata.........
denne gówno do kwadratu przewinąłem bo myślałem że coś się wydarzy a tu rozczarowanie jedyne co się wydarzyło to napisy końcowe , więc pytanie brzmi o co w tym filmie chodziło ... strata czasu dobrze że przewinąłem i nie obejrzałem całego filmu bo ten film to nieporozumienie
Podstawowy problem widza - oczekiwał czegoś innego. :D
Daj się czasem zaskoczyć, nie można całe życie jedynie potwierdzać tego, co się już jako trzynastolatek myślało.
Ja obejrzałem do końca, bardzo chciałem dać się zaskoczyć, niestety refleksja że polska kinematografia jest do dupy nie jest żadnym zaskoczeniem.
Ta refleksja jest oczywiście niemożliwie głupia. Nie jest zaskoczeniem, że jest Twoja. ;)
Właśnie tu był problem. Gdybym wiedział, że ten film to jakiś DRAMAT to bym nie był rozczarowany. A tu na Netflix "triller, mroczny" - myslę, ch** czasem coś polskiego trzeba obejrzeć, zaczyna się nieźle, pokolorowany dobrze, kadry proste, ale robią robotę, dźwięk w miarę, ale z czasem zaczął mulić. Typowe dla polskiego dramatu statyczne sceny bez słowa, niesmaczne, dosadne sceny erotyczne i ogólnie dramat.
Mocne 5/10
Myślę, że na forum, gdzie się ocenia opisy przygotowywane przez dystrybutorów, jest dobre miejsce, żeby skrytykować nieadekwatność opisu Fugi.
W życiu każdego widza nadchodzi czas, gdy widz -> ten pierwszy raz <- zauważy, że opisy bywają nieadekwatne. W życiu niektórych dochodzi jeszcze do przeanalizowania tego faktu: można nie czytać opisów, podchodzić do nich ostrożnie albo nie mylić oceny opisu z oceną filmu.
O rozliczaniu filmu z tego, czy coś jest w nim smaczne, innym razem. Tu może tylko napiszę, że nie każdy film jest reklamą. ;)
A tu nic się nie wydarzyło, nie było żadnej akcji, a to film psychologiczny się okazało...
Byłem, niedawno, na badaniu słuchu i wyszło , że wszystko jest w porządku a ja zrozumiałem (dosłyszałem) ok 50%. Co nie usłyszałem dopowiedziałem. Czy, w ten sposób, należycie odebrałem film. Dźwięk w polskich filmach woła o pomstę do nieba - nie chcę takich filmów. W polskich filmach potrzebne są napisy. Może jednak źle przeprowadzono badania!? - 2/10 !!!
Potwierdzam, udźwiękowienie tragedia (podobnie jak w wielu polskich filmach, była już o tym wiele razy mowa). Ja mam pewien rytuał oglądania filmów w domu. Zawsze okna szczelnie zamknięte. Zawsze to samo kino domowe. Zawsze ten sam wyjściowy poziom głośności. Jest wieczór, włączam Fugę i zaczynam oglądać. Wchodzą te wszystkie czołówki wytwórni filmowych. Myślę, oho, jest za głośno jak na dzisiejszy wieczór i przykręcam nieco dźwięk do optymalnego poziomu. Zaczyna się film. Nie rozumiem połowy dialogów. Chwilę się męczę, ale koniec końców, żeby coś zrozumieć muszę dać dużo głośniej (głośniej nawet niż ten ten mój standardowy poziom głośności, który w filmach zagranicznych praktycznie zawsze pozwala wszystko usłyszeć i zrozumieć).
Chociaż to byłby wstyd dla polskiej kinematografii ale uważam, że polskie filmy powinny być wyposażone w napisy. Pozdrawiam.
Ja oglądałam z katalońskimi napisami (mieszkam za granicą) i niestety więcej z nich rozumiałam czasami.